5 głównych różnic między Słowianami a Europejczykami
Pomysły na podróże /
Europa
Jakże często po obejrzeniu programu podróżniczego kręconego gdzieś w Azji myśleliśmy: "Azjaci nie pochodzą z tej planety! No cóż, moi drodzy, właśnie tak Europejczycy myślą o nas, Słowianach. Choć mieszkamy obok siebie, przepaść między mentalnością już dawno osiągnęła rozmiary Rowu Mariańskiego. Zanim zaczniesz czytać o specyficznych cechach różnic między Słowianami a Europejczykami, chcę podkreślić, że ten wybór został stworzony na podstawie tendencji narodów, a nie osobno wziętych jednostek. Jeśli ktoś wypadnie z tego schematu, to nic nie szkodzi, bo każdy z nas jest inny na swój sposób.
1. Logika? Co to jest logika?
Tak, tak, logika przejawia się zupełnie inaczej w tych grupach ludzi. Europejczycy są logocentryczni, podczas gdy Słowianie są logiczni. Każdy Europejczyk wszystko dokładnie przemyśli. Nigdy nie robią niczego bez przeanalizowania sytuacji. Zanim zaczną, ich mózg mówi im: "Cicho, jeszcze tego nie rozgryzłem! Wyluzuj i daj mi czas!".
Jak często mówi im to mózg Słowian? Najlepsze, na co możemy liczyć, to: "Cholera, to jest złe, ale pieprzyć to wszystko! Może nam się poszczęści". To właśnie "może" jest najlepszym wskaźnikiem naszej mentalności, ponieważ żaden inny język na świecie nie ma odpowiednika takiego stwierdzenia. To jest pierwotnie nasze! To jest słowiańskie! Całe nasze życie, można powiedzieć, opiera się na tym "może", z dodatkiem "samo się rozwiąże".
Moja przyjaciółka wyjechała na rok do Niemiec jako au pair. Zamierzała tam zamieszkać i podjąć studia magisterskie. I tak zbliża się koniec roku (a co za tym idzie, termin otrzymania wizy), a ona, w najlepszym stylu naszej mentalności, zaczyna załatwiać formalności. Wszystko, co trzeba było robić powoli przez rok, ona - w niesamowitej atmosferze uderzenia - zrobiła w ciągu ostatniego miesiąca. Pewna Niemka, u której mieszkała i pracowała, powiedziała jej kiedyś:
"Od lat pracuję z ludźmi z krajów Europy Wschodniej i jestem zdumiony, że za każdym razem widzę ten sam obraz! Chodzisz po mieście przez rok, a w ostatnim miesiącu zaczynasz szturmować banki i ambasady, doprowadzając się do całkowitego wyczerpania i załamania nerwowego. I można było to zrobić wcześniej i w sposób bardziej pokojowy". I ma cholerną rację!
2.
Reżim: tak, mój Führerze!
Powiedz mi, ilu z twoich znajomych ma zaufane relacje rodzinne? Czy często widzisz, że rodzice po prostu siadają, aby porozmawiać z dzieckiem? Nie, to nie jest tak interesujące, jak dwa końce tego samego kija: ignorowanie i krzyczenie.
Nie twierdzę, że Europa znalazła panaceum na podziały między rodzicami a dziećmi, ale przynajmniej stara się nad tym pracować. Europejczycy nigdy nie pozwalają, by wychowanie ich dzieci pozostawało bez kontroli, i nie przekazują uprzęży szkołom. Jak to zrobić? "Ty jesteś jego nauczycielem, ty go wychowujesz! Nie mam z tym nic wspólnego!". Tak! Co rodzice mają wspólnego z wychowaniem dziecka! Niedorzeczne! Jest to odmiana paternalizmu.
Drugi wariant, pozycja dyktatorska, jest bardziej rozpowszechniony. Tacy rodzice biorą wychowanie dziecka w swoje ręce, a raczej w rękawiczki. Mają oni pełną kontrolę nad jego życiem: jak się uczy, co nosi, z kim się przyjaźni, czym się interesuje. Wyjmują duszę dziecka i badają ją pod mikroskopem. Ale wiesz, co jest niesamowite? Nie rozmawiają ze swoimi dziećmi! Tacy rodzice tylko mówią, krzyczą, rozkazują, ale nigdy nie słuchają. Dlaczego? Oni wiedzą najlepiej, co ten smarkacz może zrozumieć o życiu?!
Nauczyciele w naszej kulturze również przyjmują taką postawę! "Jesteś za młody, żeby mnie poprawiać! "Kiedy już przeżyjesz i nauczysz się życia, wtedy porozmawiamy! Nasuwa się logiczne pytanie: w jaki sposób dzieci w krajach WNP uczą się o życiu? Jak nauczą się rozwiązywać swoje problemy, jeśli wyjaśnienie ich błędów będzie się sprowadzało do: "Masz głupiego ojca!" lub "Co można wziąć od idioty! Nie wyjaśnia się im, na czym polegał ich błąd, nie daje się rad, jak go rozwiązać - dzieciom mówi się po prostu: "Nawaliłeś!". A to, dlaczego popełniłeś błąd, jak do niego doszło i jak rozwiązać problem, to już nie Twoja sprawa!
Dlatego tak ważne jest logiczne podejście europejskie: "Jeśli chcę, aby moje dziecko nie zrobiło tego ponownie, wyjaśnię mu to. I to działa! Mówiąc, wspierając i doradzając, europejscy rodzice wychowują niezależne jednostki, a nie zakompleksione i niepewne siebie istoty.
3. Niech zły będzie zły, ale swój! Nie raz i nie dwa zdarzały się przypadki, że rodziny kryły przestępcę (nawet jeśli był to maniakalny morderca), ponieważ był "ich własny". A ile żon znosi bicie swoich mężów na tej samej zasadzie. Albo ile utworów zawiera historię, w której syn traktuje matkę jak śmiecia, ale ona i tak by za niego umarła.
Ta cecha naszych narodów wywołuje podwójne emocje. Z jednej strony logika nie ma tu nic do rzeczy, bo nie zna adresu, a z drugiej - powierzenie wszystkiego bliskim jest słuszne. Aby nie wprowadzać Was w labirynt własnych, zagmatwanych wyobrażeń, podam Wam po prostu przykład z życia Turgieniewa, a Wy sami zdecydujcie, czyją reakcję wolicie.
Turgieniew wraz z przyjaciółmi poszedł na premierę nowego przedstawienia w Theatre de Paris. Akcja toczy się wokół chłopca wychowywanego przez matkę i ojczyma. Z tym, że bohater nie wiedział, że to jego ojczym, myślał, że to jego własny ojciec. I kochał go jak własnego syna. Ale prawda pokazała swoje oblicze. Bohater, wściekły, że jego krewni ośmielili się wprowadzić kłamstwo do ich domu, uderza matkę w twarz. Kurtyna.
Francuzi poderwali się z miejsc, nie mogąc powstrzymać oklasków. Cóż za triumf zasad! Cóż za obrona prawdy! A więc jej, za zbezczeszczenie waszych czystych relacji kłamstwami. I tylko Turgieniew i jego rodacy nie powstali. Szczerze mówiąc, nie mogli zrozumieć, jak można zgotować owację na stojąco komuś, kto właśnie odważył się podnieść rękę na swoją matkę.
4.
Niewolnicy z powołania duszy
Jest to do pewnego stopnia konsekwencja punktu drugiego, tyle że w szerszym znaczeniu. To proste: Słowianie przez całe swoje życie są komuś podporządkowani. Najpierw wobec rodziców, potem wobec nauczycieli, szefa, systemu biurokratycznego. Zawsze i we wszystkim jesteśmy posłuszni i wybieramy postawę nieposłusznego dziecka. Nie lubimy czegoś, ale to robimy, pozwalając sobie od czasu do czasu na odrobinę złośliwości. Słowianie nie sądzą nawet, że można zmienić sposób życia (nie całkowicie i nie od razu, ale jednak jest to możliwe). Brak śmieci pod stopami i - voila! - Czyste miasta! Nie obrażaj przechodniów, bo masz zły humor (bo 5 minut temu też byłeś obrażany), i żeby zamknąć to nieustanne koło piekła (a mówią, że perpetuum mobile jeszcze nie wynaleziono).
Ci, którzy przyjeżdżają do Europy, od razu zauważają zdrową atmosferę panującą na ulicach. Nie znaczy to, że ciocia Pedra we włoskiej alejce nie podpowie Ci, jakie dowcipne słowo możesz powiedzieć. Z ogólnego obrazu wynika, że Europejczycy nauczyli się doceniać jednostkę i przestrzeń wokół niej. Żyli w podobnych warunkach jak my. Ale nie podobało im się to i dostosowali warunki do siebie.
Europejskie kobiety nie zadowalają się zależnością od mężczyzn - niech żyje emancypacja! Mają dość konfliktów na tle rasowym - pozdrawiamy zniesienie segregacji. Nie grzęzną w swoich uprzedzeniach, jak Słowianie. Europejczycy zmieniają zasady, gdy jest to logiczne, Słowianie z dumą przestrzegają nielogicznych zasad, bo muszą.
Jeśli nie zgadzasz się z tym stwierdzeniem, podam Ci prosty przykład językowy (a język jest odzwierciedleniem podświadomej percepcji jego użytkowników). We wszystkich krajach, w których istnieje chrześcijaństwo, czy to w katolicyzmie, czy w prawosławiu, wierzących nazywa się dziećmi Bożymi. I tylko w krajach WNP są oni niewolnikami Boga.
5.
Znam trzy języki: mój, ironii i sarkazmu
Ludzie Zachodu mają pewne problemy z emocjonalnością. Ich uśmiechy są gestem wyhodowanym do automatyzmu. Pewna dziewczyna napisała na swoim blogu, że Francuzi zawsze mówią "dziękuję", "miłego wieczoru", "wesołych świąt". Ładnie brzmiące słowa są wszędzie, w sklepie, na poczcie, na targu - wszędzie. Są to jednak tylko słowa, bez uczuć. Jeśli usłyszysz u nas "miłego dnia", to jest to szczere życzenie. Przecież w przeciwnym razie Słowianin nawet by się nie zająknął na ten temat.
I humor! Czym jest humor bez emocji? Dokładnie tak, Europejczycy też mają problem z poczuciem humoru! Ich dowcipy, jeśli już się na nie odważą, są raczej płaskie i prostackie. Nie mają pojęcia, z czego możemy się śmiać. A to dlatego, że poziom sarkazmu i ironii, w którym Słowianie doszli do perfekcji, przekracza ich marzenia.
Europejczycy w zasadzie nie rozumieją, jak to możliwe, że jedna rzecz może mieć inne znaczenie. Ale my tak! Co tu dużo mówić, żyjemy według tej zasady. I właśnie dlatego dobrze się bawimy! I nigdy nie będziemy się w życiu nudzić!
Omów artykuł Powiedz znajomym: Subskrybuj magazyn:
- Przeczytaj także
- Komentarze